czwartek, 20 lutego 2014

Nie jest łatwo wydać pieniążki w Sephora Online


Zastanawiałam się czy opisać moje przygody z Sephorą, czy może mówiąc kolokwialnie olać temat i do niego już nie wracać. Doszłam do wniosku, że skoro tak łatwo przychodzi nam źle oceniać kosmetyczny buble, wywołując ich nazwy, ceny, miejsce zakupu (bądź też dobrze ocenić ich bublowatość :P), pozwolę sobie na moją absolutnie subiektywną ocenę nowej usługi, mianowicie możliwość zrobienia zakupów w Sephorze przez internet.


Uwaga będzie długo. Oto mój dramat w trzech aktach.

poniedziałek, 10 lutego 2014

Oszukana? GOLDEN ROSE 3D GLAZE

Moja miłość do brokatu kiedyś mnie zgubi, skończę jako kobieta w podeszłym wieku w brokatowym berecie i w cekinowej garsonce, jak bum cyk cyk. Tymczasem godząc się z przyszłością, po raz kolejny uległam magii błyszczącej buteleczki. Niestety czar prysnął wraz z otwarciem lakieru. 

A oto główny bohater z kolegami:


 Jak widać na zdjęciu mój bubelek urzekł mnie niebieskimi płatkami z ciemniejszymi drobinami. Spodziewałam się, że z pewnością nie będzie tak napigmentowany jak mój ulubieniec z od Sally Hansen. Oczekiwałam jednak, że będzie miał trochę tego błysku. Przynajmniej tak powiedziała mi buteleczka. Zdaje się, że kłamała (buteleczka, bo napis na niej krzyczał prawdę, tylko wypadałoby przeczytać).


Jak otworzyłam buteleczkę to okazało się, że w środku głównie jest niebieskawy lakier i tylko troszkę płatków i brokatu. W dodatku płatki nie są niebieskie czy tam granatowe tylko takie jasne opalizujące (na zdjęciu wydają się żółte). Nałożyłam warstwę białego lakieru, myśląc, że może pomoże to podbić kolor i zwrócić większą uwagę na drobinki. Musiałam użyć dwóch warstw, po jednej wyglądały na trupio sine i prawie bez bling bling. Po drugiej stały się fioletowo-siwe. Bling bling bardziej widoczny, ale bez przesady.

 

O jednej rzeczy należy wspomnieć, tak wiem, że w sklepach są te śmieszne kolorowe paznokcie z próbkami lakieru. Jako wiecznie roztrzepana osoba oczywiście nie skorzystałam i uległam temu co widziałam przez szkiełko. Jak byk napisane jest top coat, więc nie mogę mieć pretensji. No i mam co chciałam.

Jeśli mam podsumować to nie chciałam takiego powierzchniowego lakieru, chciałam dużo błysku. Jednak nie będę go całkowicie spisywać na straty. Muszę przyznać, że chociaż nie jest to lakier, który chciałam kupić to pięknie choć delikatnie się mieni na różne kolory, top coat z niego przyzwoity. Z pewnością przypadnie do gustu tym z Was, które nie lubią świecidełek rodem z odpustu. Nakłada się też fajnie, pędzelek jest dość elastyczny i szeroki, takie lubię najbardziej. 

A Wy co myślicie? Przypadł Wam do gustu? Pozdrawiam gorąco.
PODPIS



środa, 5 lutego 2014

Makijaż: test nowej palety Sleek GARDEN OF EDEN

W poniedziałek zapukał do mnie kurier i patrząc się na mnie podejrzliwie wręczył mi niepozorną paczuszkę. Nie wiem czy dziwnie mi się przyglądał bo miałam na włosach zasychającą już maskę, czy zadziwił go szał w moich oczach. Prawie skakałam z radości bo w tym szarym, zwykłym, niczym nie wyróżniającym się pudełku podróżowały do mnie kolorowe skarby. Zatem dziś pierwsza odsłona, makijaż wykonany cieniami z paletki:

Sleek i-Divine garden of eden PALETTE
Paletka absolutnie mnie urzekła. Kolorki są bardzo ładne. Oczaruje te z Was, które tak jak ja lubują się w brudnych, mieszankach fioletu z brązem. Druga linia kolorystyczna to zielenie, zarówno te jasne jak ciemniejsze. Standardowo mamy do wyboru błysk (w palecie wydają się mocno brokatowe, na powiece są perłowe, oj luuubię to), półmaty z nienachalnymi drobinami jak i całkowite maty do rozcierania.

sobota, 1 lutego 2014

Mój handmade: zapudełkowany, bajecznie kolorowy wieniec




Dzisiaj przybywam z zupełnie innym tematem. Święta dawno się skończyły (a szkoda, bo uwielbiam ten czas i te wszystkie kolorowe, brokatowe, tandetne ozdoby :D), a u mnie na ścianie dalej wisiał mój największy skarb minionego roku. Wisiał i czekał, aż łaskawie najdzie mnie ochota na zrobienie mu nowego domku. I oto ten dzień nastał, zakasałam rękawy i oto efekt: