niedziela, 4 maja 2014

Fresh Sparkling Snow... w kwietniu :D


Ponoć najlepiej zaopatrywać się w rzeczy na zimę na przecenach wiosną i latem, ale czy to samo dotyczy kremów do rąk? Raczej nie, ale ja nie mogłam przejść obojętnie niebieskiej tubki ze zdjęciem drzewa oplecionego świątecznymi lampkami. Dodatkowo ta nazwa Fresh Sparkling Snow, te z Was, które kochają zimę wiedzą o czym mówię :D.


 Dobra, wiem ten wpis powinien pojawić się w styczniu, lutym, no ewentualnie w marcu, ale nie w maju. Słonko pięknie świeci za oknem, a ja Wam pokazuję jakieś kremisko do rąk z edycji zimowej. Wszystko się zgadza. Nie zmienia to faktu, że zawładnął moim serduchem i rękami. Niestety kupiłam chyba ostatnią sztukę pod sam koniec marca, będąc przypadkiem w Bath&Body Works. Na jednym ze stołów wśród nowej kolekcji wiosennej zaplątał się ten pojemniczek i jak tylko zobaczyłam te lampeczki na zdjęciu to wiedziałam, że wyjdzie ze mną ze sklepu. Oczywiście w styczniu (teraz się dopiero dowiedziałam) te kremy były super przecenione na ok. 14 zł, a ja w marcu zapłaciłam ok 30 zł. Trudno, prawda jest taka, że kupiłam bo światełka i koniec.

Czy jest tam coś interesującego oprócz nastrojowego, zimowego obrazka? No tak, skład dłuższy od moich włosów, z parafiną na drugim miejscu. Gdyby był to krem do twarzy, to pewnie i tak bym go kupiła mimo tej parafiny (ten świąteczno-zimowy klimat), ale z przeznaczeniem do rąk :D. Na tą część ciała parafinę nakładam bez obaw i bardzo sobie chwalę.

To nie wszystko, jest jeszcze zapach! Zapach jest cudowny, taki trochę arbuzowy, cytrusowy, nieokreślony, mimo wszystko trochę śnieżny. Chociaż głupio to zabrzmi, bez względu jak pachnie migoczący śnieg to ten zapach mi się z nim kojarzy. Arbuz ze śniegiem, wiem, wiem :P


Konsystencja gładka, odpowiednio gęsta. Krem bardzo dobrze działa, zapach jest bardzo intensywny i wyjątkowo długo utrzymuje się na dłoniach. Jedną rzecz mogę mu zarzucić, zostawia film na dłoniach, początkowo trochę lepiący. Po kilku minutach ta lepkość znika, ale przez chwilę lepiej nie dotykać klawiatury lub dokumentów w pracy. 

Zdecydowanie przepłaciłam i kupiłam go w nieodpowiednim momencie, ale i tak za każdym razem jak go używam robię to z prawdziwą przyjemnością. Nie żałuję ani złotówki :D.

A u Was jeszcze jakaś edycja zimowa z pielęgnacji jest w użyciu?
Pozdrawiam

1 komentarz :

  1. "kupiłam, bo światełka" :D ja jestem zasypana kremami do rąk, które ochoczo wpadają na chatę i nie chcą wypaść :D staram się poświęcać im jak najwięcej czasu, ale nie jest to łatwe, bo taaaakie są wydajne ;)

    OdpowiedzUsuń